niedziela, 14 stycznia 2018

D.Gawin - Narodziny i śmierć wieku



Zadanie: Dokładnie przeczytaj poniższy tekst i odpowiedz na pytania znajdujące się pod tekstem.

d.gawin Narodziny i śmierć wieku

[1]  Prus uchwycił w Lalce (...) moment narodzin świata, który przestał istnieć dopiero na naszych oczach. W 1989 roku (...) w przeszłość odszedł pewien model nowoczesności (...), którego początki sięgają wojny francusko-pruskiej 1870 roku. To wtedy (...) objawił się duch zaborczego, agresywnego imperializmu, który miał doprowadzić do wybuchu wojny światowej w 1914 roku. Wojny, która z kolei otworzyła drogę dla współczesnego totalitaryzmu w obu jego wersjach: komunistycznej i hitlerowskiej. Historia nieszczęśli­wej miłości warszawskiego kupca galanteryjnego do arystokratycznej panny kryje w so­bie (...) opowieść o załamywaniu się liberalnej wiary w zbudowanie nowoczesnego i harmonijnego społeczeństwa.
[2]  Na liberalizm pozytywistów wielki wpływ wywarły rozwijające się w drugiej poło­wie XIX wieku nauki przyrodnicze i społeczne. Dzieła Spencera czy Darwina uczyły (...) postrzegania społeczeństwa jako skomplikowanej sieci współzależności. (...) W bro­szurze Szkic programu w warunkach obecnego rozwoju społeczeństwa z 1883 roku Prus pisał: „Społeczeństwo, a właściwie naród, jest żyjącym organizmem. Jego teryto­ria i budowle stanowią szkielet. Wszelkie ruchome wytwory są jakby sokami. Ludzie pojedynczy są najprostszymi, a rodziny, instytucje, spółki, stowarzyszenia bardziej zło­żonymi komórkami". W tym społecznym organizmie rolnicy, rzemieślnicy, uczeni, kup­cy, dziennikarze tworzyli odpowiednie organy, które swą pracą dążyły do „szczęścia, doskonałości i użyteczności" całości. W Lalce ideał ten spełnia Paryż, oglądany przez Wokulskiego.
[3]  Polskie społeczeństwo niezbyt przystawało do tak nakreślonej wizji nowoczesno­ści. Było przede wszystkim, jak pisał Prus w Szkicu, niejednolite - w jednym kraju żyły obce dla siebie nawzajem społeczności - obce zarówno pod względem etnicznym: Po­lacy, Żydzi, Niemcy; jak i pod względem kulturowym i społecznym: „ciemny lud wiej­ski" z jednej strony, z drugiej inteligencja „przesiąknięta zachodnioeuropejskimi poję­ciami". Do tego dochodziła „niedojrzałość" społeczeństwa, objawiająca się „bardzo małą liczbą spółek, stowarzyszeń i instytucji publicznych" (...) oraz „wadliwa konstrukcja" polegająca na tym, że zbyt liczny był „stan rolniczy", za mało rzemieślników, pośredni­ków, ludzi wykształconych. Remedium miała być naturalnie wytrwała praca, zakładanie stowarzyszeń, rozwój przemysłu.
[4]Lalka pisana była ze świadomością, że program pozytywistycznego liberalizmu przegrywa w konfrontacji z rzeczywistością. Sam Prus, zabierając się do pracy, pisał, że ma to być powieść o „idealistach na tle społecznego rozkładu". (...) Jednak z całej po­wieści nie przebija bynajmniej atmosfera marazmu i rozkładu—wręcz przeciwnie, widzimy w niej społeczeństwo ogarnięte głębokim, wszechogarniającym, procesem cywilizacyj­nej transformacji. (...) Dochodzimy tutaj do zasadniczego problemu, przed jakim pozy­tywistyczni liberałowie stawali coraz wyraźniej przy końcu XIX wieku - nie chodziło o to, że kraj się nie modernizował, że pogrążył się w zastoju, lecz że efekty tej moderni­zacji zasadniczo różniły się od wcześniejszych oczekiwań.
[5]   Rozwój kapitalizmu (...) wzmagał chciwość i potęgował kult pieniądza. W Lalce, powieści o nieszczęśliwej miłości, wszyscy bez przerwy rozmawiają o pieniądzach (...). W opinii doktora Szumana (...) pieniądz jest „sezamem, przed którym otwierają się wszystkie drzwi, jest obrusem, na którym zawsze można znaleźć obiad, jest lampą Aladyna, za której potarciem ma się wszystko, czego się pragnie" (...)- fakt, że nawet on na stare lata nie potrafi się oprzeć gorączce robienia pieniędzy, jest dla Rzeckiego dowo­dem, że świat zaczyna tracić rozum. Przecież i Minclowie (...) nie pracowali darmo. Jed­nak rodzinny sklep Minclów (...) to ostoja staromodnych, mieszczańskich i patriarchalnych wartości. Do majątku dochodziło się w tym świecie cierpliwą i wytrwałą pracą. Tymczasem (...) coraz szybciej kręcąca się maszyneria kapitalistycznej gospodarki spra­wiała, że wielkie pieniądze można było zdobyć w tempie, o jakim nawet nie śniło się mieszczanom z epoki Minclów.
Świadczy o tym choćby pierwsza rozmowa Wokulskiego z Rzeckim, gdy ten opo­wiada przyjacielowi o swoim finansowym sukcesie, jakim okazał się wyjazd do Bułgarii. Wokulski zabrał ze sobą trzydzieści tysięcy kapitału. (...) Teraz ma trzysta tysięcy. (...) Zarobił to uczciwie, ryzykując wiele, „jak gracz, któremu dziesięć razy z rzędu wychodzi ten sam numer na loterii". Otóż to - loteria! Gdzie indziej można by w dawnych czasach zarobić prawie tysiąc procent zysku od zainwestowanego kapitału, jak nie na loterii właśnie? Czytelnik (...) otrzymuje poglądową lekcję na temat różnic pomiędzy poczci­wym kapitalizmem z pierwszej połowy XIX wieku opisywanym przez klasyków europej­skiego liberalizmu a kapitalizmem, jaki narodził się przy jego końcu.
[6]   Nie tylko ewolucja kapitalistycznej gospodarki w kierunku drapieżnej maszynerii, która zmuszała coraz więcej ludzi do wieszania na kołku dawnych zasad, mogła nie­pokoić pozytywistycznego liberała - to samo działo się w sferze polityki. Organiczna wizja społeczeństwa, (...) w której naczelną cnotą był solidaryzm w imię dobra wspól­nego, zaczęła ustępować miejsca coraz ostrzej ścierającym się partykularnym intere­som. Coraz częściej za to rozdzierały ją gwałtowne namiętności, stanowiące pożywkę dla politycznej nienawiści. Intuicja Prusa pozwoliła mu dostrzec jej dwie najgroźniej­sze odmiany - podszyty nihilizmem, komunizujący socjalizm i agresywny, nowoczes­ny nacjonalizm.
[7]  Prus „nihilistami" nazywa trzech „prykaszczyków", czyli subiektów z Moskwy, któ­rzy do sklepu Wokulskiego przyjeżdżają z wysłanym tam wcześniej Mraczewskim. (...) Rzecki dobrodusznie, i trochę kpiąco, relacjonuje przemowę Mraczewskiego: (...) mło­dzieniec ten dowodził (...), że wszyscy kapitaliści to złodzieje, że ziemia (...), fabryki, kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu, że nie ma wcale Boga ani duszy, którą wymyślili księża, aby wyłudzać od ludzi dziesięcinę. Mówił dalej, że jak zrobią rewolucję (on z trzema prykaszczykami), to (...) dopiero wówczas nastanie raj na ziemi, wszystko będzie wspólne: ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony. Drapieżny kapita­lizm tworzy własnymi rękami swoje przeciwieństwo - nihilistyczną rewoltę, żywiącą się społeczną zawiścią.
[8]  Drugie, obok socjalizmu, zagrożenie dla projektu przychodziło ze strony agresyw­nego nacjonalizmu. Dawny liberalizm wierzył w braterstwo ludów walczących o wol­ność „waszą i naszą" - dowodem udział Rzeckiego w węgierskiej Wiośnie Ludów. Teraz, gdy romantyzm przegrał (...), liczy się egoizm i walka o byt. Sferą, w której nacjonalizm zaczyna w Lalce ukazywać swoje niszczycielskie możliwości, są stosunki polsko-żydowskie.
[9]  Pozytywistyczny liberalizm dążył do asymilacji Żydów, których nie uważano za osobny naród, lecz raczej grupę oddzieloną od reszty społeczeństwa przede wszystkim wyzna­niem (...). Żydzi znajdowali się na marginesie społeczeństwa, nie biorąc w pełni udziału w jego życiu. Przyczyną ich wyobcowania była religia oraz znakomita nadreprezentacja ludności żydowskiej w szeregach (...) miejskiej biedoty Zmiana tego stanu rzeczy była dla Prusa jednym z największych zadań stojących przed polskimi modernizatorami. (...) Chodziło o to, aby Żydzi przestali być obcą i izolowaną „kastą", żyjącą na marginesie społeczeństwa, a stali się jego normalnymi członkami.
Pod koniec lat osiemdziesiątych Prus widział już wyraźnie, że program ten poniósł zupełną porażkę. Zamiast asymilacji i harmonijnego współżycia Polaków i Żydów w ra­mach jednego społeczeństwa polskiego nasilały się konflikty. (...) Najlepiej (...) szcze­gólny nowy ton ledwie skrywanej nienawiści, za sprawą której antyjudaistyczne narze­kania na Żydów zmieniają się w nowoczesny antysemityzm, daje się słyszeć w rozmo­wie, jaką miał Rzecki z Lisieckim na temat młodego Szlangbauma (...). Rzecki pyta się go, dlaczego on i inni subiekci ciągle dokuczają Szlangbaumowi, który był przecież na Syberii (w domyśle: jest dobrym Polakiem) i prowadzi „dom na sposób chrześcijański, a nawet dzieciom urządza choinkę". Lisiecki ma na to jedną odpowiedź: Szlangbaum robi to wszystko dla „geszeftu" - z tego właśnie powodu wcześniej chciał stać się Pola­kiem, teraz zaś, gdy ma widoki otrzymania spadku po ojcu, powraca do żydowskiej tradycji. Rzecki milknie bezradny wobec takiego rozumowania - „źle nazywać się Szlang­baum, źle Szlangowskim; źle być Żydem, źle mechesem".
[10]  Bezradność Rzeckiego bierze się z zetknięcia z całkowicie nową logiką anty­semityzmu reprezentowaną przez Lisieckiego - dla niego Żydzi nie mogą być za­akceptowani jako współobywatele na żadnych warunkach. Ortodoksi są obcy ze wzglę­du na religię, obyczaj, język, nawet ubiór; asymilowani i ochrzczeni Żydzi są obcy ze względu na swoją, rzekomo przewrotną, naturę. Droga do antagonizmu opisywanego w kategoriach etnicznych została już otwarta. Na jej końcu zaś miał być antagonizm opisywany przy użyciu argumentów rasowych.
Co gorsza, Rzecki widzi, że rodzący się polski agresywny antysemicki nacjonalizm przyspiesza proces rodzenia się narodowego egoizmu wśród Żydów. (...) Nawet doktor Szuman, który w młodości kochał się w chrześcijance, był spolonizowany i uosabiał typ entuzjasty nauk przyrodniczych, na stare lata zaczął wygłaszać opinie na temat potrzeby żydowskiego egoizmu w stosunkach z „degenerującymi się” Polakami.
[11]  Prus opisuje zatem wielowątkowy proces wyradzania się modernizacji, która oprócz postępu cywilizacyjnego rodzi także zatrute owoce w postaci egoistyczne­go, spekulacyjnego kapitalizmu, klasowych antagonizmów oraz masowej, zideologizowanej polityki. Nadchodziła epoka, która wiele z dobrej wiary czasów pry­matu nauki i liberalizmu miała obrócić w potworne szyderstwo. Szczególnie poru­szający jest tutaj drobny fakt zainteresowań doktora Szumana - oddaje się on z upodobaniem amatorskim naukowym badaniom, które należy raczej nazwać an­tropologicznymi badaniami ras ludzkich. Dzisiaj wiemy już, że sześćdziesiąt lat póź­niej dzieci Szlangbauma doczekały czasów, w których jak najbardziej cywilizowany i przemysłowy naród posłużył się tą samą antropologią, zmieniając ją w pseudonau­kę, oddaną na usługi totalitarnej ideologii służącej do skazywania ludzi na śmierć na podstawie ich rasowego, „naukowo" stwierdzonego pochodzenia. Wiemy także, że rewolucję, o której rozprawiał Mraczewski, (...) urzeczywistniono z całym totalitar­nym fanatyzmem, który nakazywał zabijanie ludzi tylko za ich stwierdzone „nauko­wo" pochodzenie klasowe. Zbliżał się wiek, który obrócić miał w całkowite przeci­wieństwo wiarę w postęp i cywilizację.
[12]  Dlatego przejmująco w kontekście wiedzy, którą dzisiaj mamy, a którą tylko nieja­sno przeczuwał Prus, brzmi zdanie z Pamiętnika starego subiekta zapisane przez Rzeckiego po rozmowie z Lisieckim: „Słuchając tego, czasem myślę, że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy, podobny do nocy". Miał rację autor Lalki - kiedy kończył swoją powieść, w kwietniu 1889 roku (...) przyszedł na świat Adolf Hitler. Mussolini miał sześć lat, Lenin dziewiętnaście, Stalin dziesięć. Wiek dwudziesty już dojrzewał za horyzontem magicznej daty roku 1900. 
(Źródło: Opowieść o człowieku, podręcznik do języka polskiego, klasa 2) 

UWAGA! Pytania będą dołączone na wydruku.