Zadanie:
Dokładnie przeczytaj poniższy tekst i odpowiedz na pytania znajdujące się pod
tekstem.
[1] Prus uchwycił w Lalce (...) moment narodzin świata, który
przestał istnieć dopiero na naszych oczach. W 1989 roku (...) w przeszłość
odszedł pewien model nowoczesności (...), którego początki sięgają wojny
francusko-pruskiej 1870 roku. To wtedy (...) objawił się
duch zaborczego, agresywnego imperializmu, który miał doprowadzić do wybuchu wojny światowej w 1914 roku. Wojny, która z kolei
otworzyła drogę dla współczesnego totalitaryzmu w obu jego wersjach:
komunistycznej i hitlerowskiej. Historia nieszczęśliwej miłości warszawskiego
kupca galanteryjnego do arystokratycznej panny kryje w sobie (...) opowieść o załamywaniu się liberalnej
wiary w zbudowanie nowoczesnego i
harmonijnego społeczeństwa.
[2] Na liberalizm pozytywistów
wielki wpływ wywarły rozwijające się w drugiej połowie XIX wieku nauki przyrodnicze i społeczne. Dzieła
Spencera czy Darwina uczyły (...) postrzegania
społeczeństwa jako skomplikowanej sieci współzależności. (...) W broszurze Szkic programu w warunkach
obecnego rozwoju społeczeństwa z 1883 roku Prus pisał:
„Społeczeństwo, a właściwie naród, jest żyjącym organizmem. Jego terytoria i budowle stanowią szkielet. Wszelkie ruchome
wytwory są jakby sokami. Ludzie pojedynczy są najprostszymi,
a rodziny, instytucje, spółki, stowarzyszenia bardziej złożonymi komórkami". W tym społecznym organizmie
rolnicy, rzemieślnicy, uczeni, kupcy,
dziennikarze tworzyli odpowiednie organy, które swą pracą dążyły do „szczęścia,
doskonałości i użyteczności" całości. W Lalce ideał ten spełnia Paryż,
oglądany przez Wokulskiego.
[3] Polskie
społeczeństwo
niezbyt przystawało do tak nakreślonej wizji nowoczesności. Było przede wszystkim, jak pisał Prus w Szkicu, niejednolite
- w jednym kraju żyły obce dla siebie
nawzajem społeczności - obce zarówno pod względem etnicznym: Polacy, Żydzi, Niemcy; jak i pod względem
kulturowym i społecznym: „ciemny lud wiejski" z jednej strony, z drugiej inteligencja „przesiąknięta
zachodnioeuropejskimi pojęciami".
Do tego dochodziła „niedojrzałość" społeczeństwa, objawiająca się „bardzo
małą liczbą spółek, stowarzyszeń i instytucji publicznych" (...)
oraz „wadliwa konstrukcja" polegająca
na tym, że zbyt liczny był „stan rolniczy", za mało rzemieślników,
pośredników, ludzi wykształconych. Remedium miała być naturalnie wytrwała
praca, zakładanie stowarzyszeń, rozwój przemysłu.
[4]Lalka pisana była ze świadomością, że program pozytywistycznego
liberalizmu przegrywa w konfrontacji z rzeczywistością.
Sam Prus, zabierając się do pracy, pisał, że ma
to być powieść o „idealistach na tle społecznego rozkładu". (...) Jednak z
całej powieści nie przebija bynajmniej atmosfera marazmu i
rozkładu—wręcz przeciwnie, widzimy w niej społeczeństwo ogarnięte
głębokim, wszechogarniającym, procesem cywilizacyjnej transformacji. (...)
Dochodzimy tutaj do zasadniczego problemu, przed jakim pozytywistyczni liberałowie stawali coraz wyraźniej
przy końcu XIX wieku - nie chodziło o
to, że kraj się nie modernizował, że pogrążył się w zastoju, lecz że efekty tej
modernizacji zasadniczo różniły się od wcześniejszych oczekiwań.
[5] Rozwój
kapitalizmu (...) wzmagał chciwość i potęgował kult pieniądza. W Lalce, powieści
o nieszczęśliwej miłości, wszyscy bez przerwy rozmawiają o pieniądzach (...). W opinii doktora Szumana (...) pieniądz jest „sezamem,
przed którym otwierają się wszystkie drzwi,
jest obrusem, na którym zawsze można znaleźć obiad, jest lampą Aladyna, za
której potarciem ma się wszystko, czego się pragnie" (...)- fakt, że nawet
on na stare lata nie potrafi się oprzeć gorączce robienia
pieniędzy, jest dla Rzeckiego dowodem, że świat
zaczyna tracić rozum. Przecież i Minclowie (...) nie pracowali darmo. Jednak
rodzinny sklep Minclów (...) to ostoja staromodnych, mieszczańskich i
patriarchalnych wartości. Do majątku
dochodziło się w tym świecie cierpliwą i wytrwałą pracą. Tymczasem (...) coraz szybciej kręcąca się
maszyneria kapitalistycznej gospodarki sprawiała, że wielkie pieniądze można było zdobyć w tempie, o jakim nawet nie
śniło się mieszczanom z epoki
Minclów.
Świadczy
o tym choćby pierwsza rozmowa Wokulskiego z Rzeckim, gdy ten opowiada przyjacielowi o swoim finansowym sukcesie,
jakim okazał się wyjazd do Bułgarii. Wokulski zabrał ze sobą trzydzieści
tysięcy kapitału. (...) Teraz ma trzysta tysięcy. (...) Zarobił to uczciwie, ryzykując wiele, „jak gracz, któremu dziesięć razy
z rzędu wychodzi ten
sam numer na loterii". Otóż to -
loteria! Gdzie indziej można by w dawnych czasach zarobić
prawie tysiąc procent zysku od zainwestowanego kapitału, jak nie na loterii
właśnie? Czytelnik (...) otrzymuje poglądową lekcję na temat różnic pomiędzy
poczciwym kapitalizmem z pierwszej połowy
XIX wieku opisywanym przez klasyków europejskiego liberalizmu a
kapitalizmem, jaki narodził się przy jego końcu.
[6] Nie
tylko ewolucja kapitalistycznej gospodarki w kierunku drapieżnej
maszynerii, która zmuszała coraz więcej ludzi
do wieszania na kołku dawnych zasad, mogła niepokoić pozytywistycznego liberała - to samo działo się w sferze
polityki. Organiczna wizja społeczeństwa, (...) w której naczelną
cnotą był solidaryzm w imię dobra wspólnego, zaczęła ustępować miejsca coraz ostrzej ścierającym się
partykularnym interesom. Coraz
częściej za to rozdzierały ją gwałtowne namiętności, stanowiące pożywkę dla
politycznej nienawiści. Intuicja Prusa pozwoliła mu dostrzec jej dwie najgroźniejsze
odmiany - podszyty nihilizmem, komunizujący socjalizm i agresywny, nowoczesny
nacjonalizm.
[7] Prus
„nihilistami" nazywa trzech „prykaszczyków",
czyli subiektów z Moskwy, którzy do
sklepu Wokulskiego przyjeżdżają z
wysłanym tam wcześniej Mraczewskim. (...) Rzecki dobrodusznie, i
trochę kpiąco, relacjonuje przemowę Mraczewskiego: (...) młodzieniec ten
dowodził (...), że wszyscy kapitaliści to złodzieje, że ziemia (...), fabryki,
kopalnie i maszyny powinny być własnością ogółu, że nie ma wcale Boga ani
duszy, którą wymyślili księża, aby wyłudzać
od ludzi dziesięcinę. Mówił dalej, że jak zrobią rewolucję (on z trzema prykaszczykami),
to (...) dopiero wówczas nastanie raj na ziemi, wszystko będzie wspólne:
ziemia, budynki, maszyny, a nawet żony. Drapieżny kapitalizm tworzy własnymi rękami swoje przeciwieństwo
- nihilistyczną rewoltę, żywiącą się społeczną zawiścią.
[8] Drugie, obok socjalizmu, zagrożenie dla projektu przychodziło ze strony agresywnego
nacjonalizmu. Dawny liberalizm wierzył w braterstwo ludów walczących o wolność „waszą i naszą" - dowodem udział
Rzeckiego w węgierskiej Wiośnie Ludów. Teraz, gdy romantyzm przegrał (...), liczy się egoizm i walka o byt. Sferą, w
której nacjonalizm zaczyna w Lalce
ukazywać swoje niszczycielskie możliwości, są stosunki polsko-żydowskie.
[9] Pozytywistyczny liberalizm dążył do asymilacji Żydów, których nie uważano za osobny naród, lecz raczej grupę oddzieloną od reszty społeczeństwa
przede wszystkim wyznaniem (...). Żydzi znajdowali się na marginesie
społeczeństwa, nie biorąc w pełni udziału w jego życiu. Przyczyną ich
wyobcowania była religia oraz znakomita nadreprezentacja ludności żydowskiej w szeregach (...) miejskiej biedoty Zmiana tego stanu rzeczy była dla Prusa jednym z największych zadań stojących przed
polskimi modernizatorami. (...) Chodziło o to, aby Żydzi przestali być obcą i
izolowaną „kastą", żyjącą na marginesie społeczeństwa, a stali
się jego normalnymi członkami.
Pod koniec lat osiemdziesiątych
Prus widział już wyraźnie, że program ten poniósł zupełną porażkę. Zamiast
asymilacji i harmonijnego współżycia Polaków i Żydów w ramach
jednego społeczeństwa polskiego nasilały się konflikty. (...) Najlepiej (...)
szczególny nowy ton ledwie skrywanej nienawiści, za sprawą której antyjudaistyczne
narzekania na Żydów zmieniają się w nowoczesny antysemityzm, daje się słyszeć
w rozmowie, jaką miał Rzecki z Lisieckim na temat młodego Szlangbauma (...).
Rzecki pyta się go, dlaczego on i inni subiekci ciągle dokuczają Szlangbaumowi,
który był przecież na Syberii (w domyśle:
jest dobrym Polakiem) i prowadzi „dom na sposób chrześcijański, a nawet
dzieciom urządza choinkę". Lisiecki ma na to jedną odpowiedź:
Szlangbaum robi to wszystko dla „geszeftu" - z tego właśnie powodu
wcześniej chciał stać się Polakiem, teraz
zaś, gdy ma widoki otrzymania spadku po ojcu, powraca do żydowskiej tradycji. Rzecki milknie bezradny wobec takiego
rozumowania - „źle nazywać się Szlangbaum, źle Szlangowskim; źle być
Żydem, źle mechesem".
[10] Bezradność Rzeckiego
bierze się z zetknięcia z całkowicie nową logiką antysemityzmu reprezentowaną przez Lisieckiego - dla niego
Żydzi nie mogą być zaakceptowani jako współobywatele na żadnych warunkach. Ortodoksi są
obcy ze względu na religię, obyczaj, język, nawet ubiór; asymilowani i
ochrzczeni Żydzi są obcy ze względu na swoją,
rzekomo przewrotną, naturę. Droga do antagonizmu opisywanego w kategoriach etnicznych została już otwarta. Na
jej końcu zaś miał być antagonizm opisywany przy użyciu argumentów
rasowych.
Co gorsza, Rzecki widzi, że rodzący się polski agresywny antysemicki nacjonalizm przyspiesza
proces rodzenia się narodowego egoizmu wśród Żydów. (...) Nawet doktor Szuman, który w młodości kochał się w
chrześcijance, był spolonizowany i uosabiał typ entuzjasty nauk przyrodniczych,
na stare lata zaczął wygłaszać opinie na temat potrzeby żydowskiego egoizmu w stosunkach z „degenerującymi
się” Polakami.
[11] Prus opisuje zatem wielowątkowy
proces wyradzania się modernizacji, która oprócz
postępu cywilizacyjnego rodzi także zatrute owoce w postaci egoistycznego,
spekulacyjnego kapitalizmu, klasowych antagonizmów oraz masowej, zideologizowanej polityki. Nadchodziła epoka, która wiele z
dobrej wiary czasów prymatu nauki i liberalizmu miała obrócić w potworne
szyderstwo. Szczególnie poruszający jest
tutaj drobny fakt zainteresowań doktora Szumana - oddaje się on z upodobaniem amatorskim naukowym badaniom, które należy
raczej nazwać antropologicznymi badaniami ras ludzkich.
Dzisiaj wiemy już, że sześćdziesiąt lat później dzieci
Szlangbauma doczekały czasów, w których jak najbardziej cywilizowany i
przemysłowy naród posłużył się tą samą antropologią, zmieniając ją w pseudonaukę, oddaną na usługi totalitarnej ideologii służącej do
skazywania ludzi na śmierć na podstawie ich
rasowego, „naukowo" stwierdzonego pochodzenia. Wiemy także, że rewolucję, o której rozprawiał Mraczewski, (...)
urzeczywistniono z całym totalitarnym
fanatyzmem, który nakazywał zabijanie
ludzi tylko za ich stwierdzone „naukowo"
pochodzenie klasowe. Zbliżał się wiek, który obrócić miał w całkowite przeciwieństwo
wiarę w postęp i cywilizację.
[12] Dlatego przejmująco w
kontekście wiedzy, którą dzisiaj mamy, a którą tylko niejasno
przeczuwał Prus, brzmi zdanie z
Pamiętnika starego subiekta zapisane przez Rzeckiego po rozmowie z
Lisieckim: „Słuchając tego, czasem myślę, że na ludzkość spada jakiś mrok duchowy, podobny do nocy". Miał
rację autor Lalki - kiedy kończył swoją powieść, w kwietniu 1889 roku (...) przyszedł na świat Adolf Hitler.
Mussolini miał sześć lat, Lenin dziewiętnaście, Stalin dziesięć. Wiek
dwudziesty już dojrzewał za horyzontem magicznej daty roku 1900.
(Źródło: Opowieść o człowieku, podręcznik do języka polskiego, klasa 2)