1.
Wprawdzie w początkach XVII stulecia
dziejopis miasta Żywca Andrzej Komoniecki nazywa się patriotą, ale tylko żywieckim, a więc ogranicza to pojęcie do
tak zwanej małej ojczyzny. Dopiero w epoce Oświecenia nasza publicystyka
polityczna, zapewne za przykładem francuskiej, zaczyna pisać często i
chętnie o patriotyzmie. Franciszek Salezy Jezierski, jeden z nadwiślańskich jakobinów, zamieszcza to pojęcie
w swej mini encyklopedii („Niektóre wyrazy
porządkiem alfabetu zebrane...", 1791). W 1794 r. ksiądz Kazimierz
Hoszkiewicz poświęca zaś całą
broszurę wyjaśnianiu: „Co to jest być prawdziwym patriotą?". Ponieważ ukazała się ona w pierwszych tygodniach powstania
kościuszkowskiego, autor na plan pierwszy wysunął walkę o niepodległość
ojczyzny. [...]
2. Pomimo
to daremnie byśmy
szukali haseł patriota czy patriotyzm w fundamentalnym słowniku S. B. Lindego. W leksykonach
językowych zaczynają się one pojawiać dopiero w
drugiej połowie XIX stulecia, przy czym w każdej kolejnej definicji tych pojęć
coraz bardziej na czoło wybija się gotowość
ofiarnej służby dla ojczyzny. W ostatnio wydanym „Praktycznym słowniku
współczesnej polszczyzny" (Poznań 2000) czytamy, że patriotyzm wyraża się w poświęceniu dla ojczyzny dóbr najcenniejszych,
nawet życia, i w stawianiu ponad własne cele nadrzędnych wartości, takich jak
niepodległość czy wolność.
3. W każdej niemal epoce naszych dziejów co innego wybijało się na czoło
patriotyzmu. W średniowieczu za jego główną
cechę uważano wierność panującej dynastii, uosobionej we władcy. Wymarcie dynastii Jagiellonów wyznacza tu
nader wyraźną cezurę i odtąd ani Wazowie, ani tym bardziej Sasowie nie mogli
liczyć na podobne przywiązanie. Epoka królów elekcyjnych przenosi punkt ciężkości na wierność
wobec Rzeczypospolitej, przez którą wówczas rozumiano państwo, a nie republikę. Była ona pojmowana jako wspólna
własność całej szlachty. Nie
kolidowało z tym przekonanie, iż opozycja polityczna nie jest zbrodnią, lecz
cnotą obywatelską upoważniającą do wystąpienia przeciwko królowi, gdyby ten naruszył przyznane szlachcie przywileje. [...]
cnotą obywatelską upoważniającą do wystąpienia przeciwko królowi, gdyby ten naruszył przyznane szlachcie przywileje. [...]
4. Patriotyzm
XVI-w. szlachty opierał
się na wspólnocie pochodzenia (od mitycznych Sarmatów)
i przywilejów. Wówczas to został ukuty termin narodu szlacheckiego [...]. W
teorii droga do nobilitacji wiodła jedynie
poprzez odznaczenie się na polu bitwy, w praktyce bywało z tym bardzo
różnie. Podobnie zresztą jak z powielanym przez kaznodziejów i świeckich panegirystów
wzorcem szlachcica-patrioty jako rycerza, niezłomnego obrońcy chrześcijańskiej Europy, który zawsze gotów jest polec za
ojczyznę. Nie wierzmy ówczesnej propagandzie: na polach bitewnych
stawano tylko w razie konieczności [...].
5. Najważniejsze jest wszakże co innego, a
mianowicie przekonanie, iż patriotyczna służba dla ojczyzny winna być należycie wynagradzana.
Zwłaszcza na wiek XVII patrzymy do dziś przez
pryzmat oleodruku powstałego w dobie zaborów, na którym Stefan Czarniecki,
leżąc w ubogiej chacie i na
zmierzwionym barłogu, przyjmuje jakże spóźnioną buławę. [...] W rze
czywistości Czarniecki swą waleczną
szablą nie tylko bronił granic Rzeczypospolitej, ale i wyrąbał sobie oraz swojej rodzinie wcale
znaczny majątek jak również miejsce w szeregach magnaterii. Z kolei Jan III
Sobieski należał do najbogatszych królów polskich, niesłychanie dbałych o powiększanie własnych dochodów.
Cudzoziemscy towarzysze broni, biorący udział w odsieczy Wiednia, zarzucali mu przywłaszczenie sobie
znacznej części łupów. [...]
6. Dopiero
Oświecenie zacznie budzić
Sarmatów z różowego snu. Po raz pierwszy chyba w naszych dziejach spojrzano na zegar cywilizacyjnego
postępu, aby za przykładem Stanisława
Staszica zakrzyknąć: cała Europa znajduje się w XVIII, a my tkwimy nadal w XV
w. Z błogiej inercji czasów
saskich wyrwą naród szlachecki dopiero rozpaczliwe apele reformatorów. Jak się okazało, śmiertelnie zagrożona
Rzeczpospolita potrzebuje poważnych ofiar w postaci mienia czy
nawet życia. Co więcej, do narodu zostają zaliczeni także mieszczanie i chłopi, co pociąga za sobą postulat niemalże
przymusowej asymilacji mniejszości etnicznych: ruskiego włościaństwa, a nawet i Żydów. [...] Objęcie z czasem
wszystkich obywateli tymi samymi przywilejami miało gwarantować ich
ofiarną i w razie potrzeby bezinteresowną służbę dla państwa. W dobie narodowej
niewoli oznaczała ona przede wszystkim udział we wszelkiego rodzaju niepodległościowych konspiracjach jak również w
kolejnych powstaniach.
7. Za
pełnoprawnego członka
wspólnoty etnicznej uważano każdego, kto spieszył pod narodowe sztandary nie pytając o tarczę herbową, a tym bardziej o
to, jakim językiem mówili jego dziadowie
czy nawet rodzice. Nagrodą za to mogła być jedynie sława wśród rodaków i to sława najczęściej, pośmiertna. Wzorowy patriota
musiał umierać na polu bitwy, ginąć od salw plutonu egzekucyjnego czy na
szubienicy lub w nurtach Elstery. W najlepszym razie na katordze, zsyłce czy emigracji. Tworzyło to
określony stereotyp, nader zresztą żywotny. [...]
8. Rodzi
się kult
patrioty-nieudacznika: robiono kariery i majątki w głębi cesarstwa, a robiący je wspierali hojnie działalność
kulturalną i naukową zarówno na terenie Królestwa Polskiego jak i w Petersburgu. Stał się on
zresztą w samym cesarstwie drugim po Wilnie ośrodkiem naszej kultury. Wszystko to nie przenikało do literatury
pięknej. Polak robiący karierę w głębi
imperium ukazywany jest w niej przeważnie jako zdecydowany renegat, naganny moralnie łapownik, pijak czy rozpustnik. A na pewno
ktoś głęboko obojętny dla narodowej sprawy. Tak więc literatura piękna brała
udział w wielkiej mistyfikacji. I trudno jej to mieć za złe, skoro za swój patriotyczny obowiązek uważała
kreślenie wzorców moralnych, a nie pochwałę petersburskich karier. [...]
9. W okresie zaborów rodzi się też patriotyzm roszczeniowy, a nie tylko
martyrologiczny i bezinteresowny. Przez tyle
wieków pomagaliśmy Zachodowi w charakterze przedmurza. Zwłaszcza zaś Francji, uniemożliwiając Rosji
powstaniami z 1794 i 1830 r. stłumienie Wielkiej Rewolucji, a potem rewolucji
lipcowej. Braliśmy udział w walkach o niepodległość Stanów Zjednoczonych. Z
kolei Paryż, Londyn i Waszyngton winne nam były pomóc w powrocie na polityczną mapę Europy. [...]
10. Zabierając głos na temat świadomości narodowej
kreślę zazwyczaj na tablicy dwa koła:
duże oznacza wszystkich ludzi mówiących językiem Kochanowskiego i Mickiewicza,
którzy obiektywnie biorąc byli
Polakami. W sam środek tego koła wpisuję o wiele mniejsze, oznaczające tych posiadających świadomość
narodową i związane z nią tak ściśle uczucia patriotyczne. Otóż od X w. poczynając to mniejsze koło stale
się powiększa, aby w latach 1939-1945
pokryć się całkowicie z tym większym. Nastąpiło to dzięki (jeśli słowo dzięki
jest tu w ogóle na miejscu) dwóm
okupantom: niemieckiemu i sowieckiemu. Zginęła wówczas kategoria tak zwanych
tutejszych, gdyż trzeba się było zdecydować na gotowość do ofiary krwi, mienia i życia. Była ona istotnie bardzo
wielka i Aleksander Kamiński pisał z dumą w
1942 r. na łamach „Biuletynu Informacyjnego", iż jedną z głównych cech
polskiego charakteru narodowego jest skłonność do
bezinteresownej pracy dla ojczyzny. Dodałbym do tego, że także i zdolność do budowy państwa podziemnego, które zarówno w 1863
r., jak i w latach II wojny światowej lepiej nam się udawało od
naziemnych form naszej państwowości. [...]
11. Politykę Polski Ludowej w kwestii patriotyzmu można
by określić jako pełną niekonsekwencji
i ciągłych zygzaków. Z jednej strony bowiem powoływano się na utworzony w ZSRR Związek Patriotów Polskich, z drugiej zaś unikano zwrotu:
walka o niepodległość, zastępując go kalką z rosyjskiego: o społeczne i
narodowe wyzwolenie. [...]
12. Po
1989 r. patriotyzm polski przekształca
się coraz wyraźniej z zewnętrzno- w wewnętrzno-roszczeniowy.
Podobnie jak szlachta w XVI czy XVII w. dziś ogół Polaków żywi przekonanie: patriotyzm to służba dla ojczyzny,
ale należycie wynagradzana. Towarzyszy temu rosnąca tolerancja dla zmiany przynależności etnicznej. Dawniej
wyjeżdżający na emigrację
deklarowali gotowość powrotu, gdyby tylko polityczna czy materialna sytuacja w
Polsce uległa radykalnej poprawie.
Obecnie coraz więcej ludzi, zwłaszcza tych udających się do RFN i USA, wyraża z góry zgodę na całkowitą
asymilację ich potomstwa. Towarzyszy temu
wyraźna zmiana typu bohatera narodowego: z nieudacznika staje się nim
człowiek sukcesu - od Marii Curie-Skłodowskiej poczynając, przez Piłsudskiego, a na Janie
Pawle II kończąc.
(Tekst opracowany na podstawie: Janusz
Tazbir, Służba
ojczyźnie, stużba sakiewce, „Polityka"
2004 nr 2)