Bolesław
Prus LALKA (fragmenty)
I. (1) Czuł w duszy dziwną pustkę, a na samym jej dnie
coś, jakby kroplę piekącej goryczy. Żadnych sił, żadnych pragnień, nic,
tylko tę kroplę tak małą, że jej niepodobna dojrzeć, a tak gorzką, że cały świat można by
nią zatruć. (...)
(2) Nieustanny turkot i szmer wydał się Wokulskiemu nieznośnym, a wewnętrzna pustka
straszliwą. Chciał czymś się zająć i przypomniał sobie, że jeden z
zagranicznych kapitalistów pytał go o zdanie w kwestii bulwarów nad
Wisłą. Zdanie już miał wyrobione: Warszawa całym swoim ogromem ciąży i
zsuwa się ku Wiśle. Gdyby brzeg rzeki obwarować bulwarami, powstałaby tam najpiękniejsza część miasta:
gmachy, sklepy, aleje...
„Trzeba
spojrzeć, jakby to wyglądało?" - szepnął Wokulski i skręcił na ulicę
Karową. (...)
(3) Zatrzymał
się w połowie drogi i patrzył na ciągnącą się u jego stóp dzielnicę między
Nowym Zjazdem i Tamką. Uderzyło go podobieństwo do drabiny, której jeden bok stanowi
ulica Dobra, drugi - linia od Garbarskiej do Topieli, a kilkanaście uliczek poprzecznych
formują jakby szczeble.
„Nigdzie
nie wejdziemy po tej leżącej drabinie - myślał. - To chory kąt, dziki
kąt."
I
rozważał pełen goryczy, że ten płat ziemi nadrzecznej,
zasypany śmieciem z całego miasta, nie urodzi nic (...).
(4) „Nic,
nic!..." - powtarzał, tułając się po uliczkach, gdzie widać było rudery
zapadnięte niżej bruku, z dachami porosłymi mchem, lokale z
okiennicami dniem i nocą zamkniętymi na sztaby, drzwi zabite gwoździami,
naprzód i w tył powychylane ściany, okna łatane papierem albo zatkane łachmanem.
Szedł, przez brudne szyby zaglądał do mieszkań i nasycał się
widokiem szaf bez drzwi, krzeseł na trzech nogach, kanap z wydartym
siedzeniem, zegarów o jednej skazówce z porozbijanymi cyferblatami. Szedł i cicho
śmiał się na widok wyrobników wiecznie czekających na robotę, rzemieślników,
którzy trudnią się tylko łataniem starej odzieży, przekupek, których całym majątkiem
jest kosz zeschłych ciastek - na widok obdartych mężczyzn, mizernych dzieci i kobiet
niezwykle brudnych.
(5) „Oto
miniatura kraju - myślał - w którym wszystko dąży do spodlenia i wytępienia
rasy. Jedni giną z niedostatku, drudzy z rozpusty. Praca odejmuje sobie od ust,
ażeby karmić niedołęgów; miłosierdzie hoduje bezczelnych
próżniaków, a ubóstwo nie mogące zdobyć się na sprzęty otacza się wiecznie
głodnymi dziećmi, których największą zaletą jest wczesna śmierć.
Tu
nie poradzi jednostka z inicjatywą, bo wszystko sprzysięgło się, ażeby ją
spętać i zużyć w pustej walce - o nic. (...) W tym kraju tylko
choroba, nędza i zbrodnia znajduje weselne łożnice, nawet przytułki dla potomstwa.
Strach, co tu się stanie za
kilka generacyj... (...)
W Anglii!... Tam jeszcze istnieje epoka twórcza
w społeczeństwie; tam wszystko doskonali się i wstępuje na wyższe szczeble.
Owszem, tam nawet ci wyżsi przyciągają do siebie nowe siły. Lecz u nas wyższa
warstwa zakrzepła jak woda na mrozie i nie tylko wytworzyła
osobny gatunek, który nie łączy się z resztą, ma do niej wstręt fizyczny, ale jeszcze
własną martwotą krępuje wszelki ruch z dołu. (...)"
[Fragmenty rozdziału
VIII „Medytacje", t. 1]
II.
(1) „Gdyby ci
wszyscy ludzie - mówił sobie - byli podobni do mnie, Paryż wyglądałby
jak szpital smutnych wariatów. Każdy trułby się jakimś widziadłem, ulice zamieniłyby
się w kałuże, a domy w ruinę. Tymczasem oni biorą życie, jakim jest, uganiają
się za praktycznymi celami, są szczęśliwi i tworzą
arcydzieła. (...)"
(2) I wyobrażał sobie, jak by to było, gdyby zamiast w Warszawie
przyszedł na świat w Paryżu. Przede wszystkim dzięki mnóstwu instytucyj
mógłby więcej nauczyć się w dzieciństwie. Później nawet dostawszy się do kupca,
doznałby mniej przykrości, a więcej pomocy w studiach. Dalej, nie pracowałby
nad perpetuum mobile przekonawszy się, że w tutejszych muzeach istnieje wiele
podobnych machin, które nigdy nie funkcjonowały. Gdyby zaś wziął się do kierowania balonami,
znalazłby gotowe modele, całe grupy podobnych jak on marzycieli, a nawet pomoc
w razie praktyczności pomysłów.
A
gdyby nareszcie, posiadając majątek, zakochał się w arystokratycznej pannie, nie napotkałby
tylu przeszkód w zbliżeniu się do niej. (...) Tu zakochani nie rozpaczają, ale
tańczą, śpiewają i w ogóle najweselej pędzą życie. (...)
(3) Praca nad
szczęściem we wszystkich kierunkach - oto treść życia
paryskiego. Tu przeciw zmęczeniu zaprowadzono tysiące powozów, przeciw nudzie
setki teatrów i widowisk, przeciw niewiadomości setki muzeów, bibliotek i
odczytów. Tu troszczą się nie tylko o człowieka, ale nawet o konia, dając mu
gładkie gościńce; tu dbają nawet o drzewa, przenoszą je w specjalnych wozach
na nowe miejsce pobytu, chronią żelaznymi koszami od
szkodników, ułatwiają dopływ wilgoci, pielęgnują w razie choroby. (...)
Francuz, gdy coś wytwarza, dba naprzód o to, ażeby dzieło
jego odpowiadało swemu celowi, a potem, ażeby było piękne. I jeszcze nie
kończąc na tym, troszczy się o jego trwałość i czystość. Prawdę tę stwierdzał
Wokulski na każdym kroku i na każdej rzeczy, począwszy od
wózków wywożących śmiecie, do otoczonej barierą Wenus milońskiej. Odgadł
również skutki podobnego gospodarstwa, że nie marnuje się tu praca: każde pokolenie
oddaje swoim następcom naj świetni ej sze dzieła poprzedników, dopełniając je
własnym dorobkiem. (...)
(4) Zdawało mu się, że w tym wulkanicznym ognisku
cywilizacji spotka go coś nadzwyczajnego, że tu zacznie się nowa epoka jego życia.
Zarazem czuł, że rozpierzchnie te
dotychczas wiadomości i poglądy zbiegają się w pewną całość, w jakiś system
filozoficzny, który tłomaczyl mu wiele tajemnic świata i jego
własnego bytu.
(5) „Czym ja jestem?" - pytał się nieraz i
stopniowo formułował sobie odpowiedź:
„Jestem człowiek
zmarnowany. Miałem ogromne zdolności i energię, lecz - nie zrobiłem nic dla
cywilizacji. Ci znakomici ludzie, jakich tu spotykam, nie mają nawet połowy moich sił i mimo to zostawiają po sobie machiny,
gmachy, utwory sztuki, nowe poglądy.
Lecz ja co zostawię?... Chyba mój sklep, który dziś upadłby, gdyby go nie
pilnował Rzecki... A przecież nie próżnowałem: szarpałem się za trzech ludzi i
gdyby mi nie pomógł przypadek, nie
miałbym nawet tego majątku, jaki posiadam!..."
Później przyszło mu na myśl: na co to on
strwonił siły i życie?...
Na
walkę z otoczeniem, do którego nie przystawał. Gdy miał ochotę
uczyć się, nie mógł, ponieważ w jego kraju potrzebowano nie uczonych,
ale chłopców i subiektów sklepowych. Gdy chciał służyć społeczeństwu, choćby ofiarą
własnego życia, podsunięto mu fantastyczne marzenia zamiast programu, a potem -
zapomniano o nim. Gdy szukał pracy, nie dano mu jej, lecz wskazano szeroki
gościniec do ożenienia ze starszą kobietą dla pieniędzy. Gdy nareszcie zakochał
się i chciał zostać legalnym ojcem rodziny, kapłanem domowego ogniska, którego świętość
wszyscy dokoła zachwalali, postawiono go w położeniu bez wyjścia. (...)
„Gdyby mi wystarczyło kilkadziesiąt tysięcy
rubli rocznie i komplet do wista, byłbym w Warszawie najszczęśliwszym człowiekiem -
mówił do siebie. - Ale ponieważ oprócz żołądka mam duszę, która łaknie wiedzy i miłości,
więc musiałbym tam zginąć. W tej strefie nie dojrzewają ani pewnego gatunku
rośliny, ani pewnego gatunku ludzie..."
Strefa!...
Raz, będąc w obserwatorium, rzucił okiem na klimatyczną mapę
Europy i zapamiętał, że średnia temperatura Paryża jest o pięć
stopni wyższą aniżeli Warszawy. Znaczy, że ów Paryż ma rocznie więcej o dwa
tysiące stopni ciepła aniżeli Warszawa. A że ciepło jest siłą, i to potężną, jeżeli
nie jedyną siłą twórczą, więc... zagadka rozwiązana... (...)
„Na północy jest chłodniej - myślał (...).
Jeżeli do ciężkich warunków klimatycznych dodać jeszcze arystokrację, która opanowała
wszystkie oszczędności narodu i utopiła je w bezmyślnej rozpuście, to zaraz
wyjaśni się: dlaczego ludzie niezwykle zdolni nie tylko nie mogą rozwijać się
tam, ale wprost muszą ginąć."
„No
już ja nie zginę!..." - mruknął, głęboko zniechęcony.
I
w tej chwili, po raz pierwszy, jasno zarysował mu się
projekt niewracania do kraju. „Sprzedam sklep - myślał - wycofam moje
kapitały i osiądę w Paryżu. Nie będę zawadzał tym, którzy mnie nie chcą... Będę tu zwiedzał
muzea, może wezmę się do jakiej specjalnej nauki i życie upłynie mi, jeżeli
nie w szczęściu, to przynajmniej bez boleści..."
[Fragmenty rozdziału II
„Szare dnie i krwawe godziny", t. 2] [w:]
Bolesław Prus, Lalka, PIW, Warszawa 1975.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Aby odpowiedzieć na pytania, należy przeczytać „Lalkę" Bolesława
Prusa.
ZADANIA KRÓTKIEJ ODPOWIEDZI
1.
Prus był najwybitniejszym
powieściopisarzem naszym drugiej połowy XIX wieku (Stanisław Brzozowski). Wskaż przynajmniej trzy
cechy charakteryzujące powieść jako gatunek literacki.
2.
Powieść
klasyczna (zwana wielką powieścią realistyczną) rozwija się od lat 30. XIX
wieku. Wymień przynajmniej trzech innych wielkich realistów XIX wieku.
3.
Powieść realistyczna, osobliwie
taka, której tematem jest duże zjawisko społeczne, zawsze w
pierwszym czytaniu robi wrażenie czegoś powikłanego i chaotycznego; jest to
las, w którym widać tylko pojedyncze
drzewa, a nie widać lasu. Nieuważny czytelnik może nigdy nie zobaczyć
owego „lasu", ale przyzwoity krytyk musi jego plan odkryć i nakreślić (Bolesław
Prus). Podaj przynajmniej trzy cechy „Lalki" jako
powieści realistycznej.
4.
Współczesność powieści jest
tak uderzająca, że można ją uznać nieomal za dokument epoki[1], Podaj
czas i miejsce akcji „Lalki" Bolesława Prusa.
5.
Odpowiedz
krótko, co jest tematem przedstawionych fragmentów.
6.
Istotnym
elementem powieści są opisy. Przeanalizuj fragment I. (4) i podaj dwa argumenty
uzasadniające, że opis ten ma charakter realistyczny.
7.
Fragment
analizowany w zadaniu 6. można potraktować także jako opis naturalistyczny.
Podaj przynajmniej dwa argumenty uzasadniające tę tezę.
8.
Prus obrazki uczynił jednym z elementów swej budowli panoramicznej[2]. Uzasadnij krótko, że przykładem obrazka może być fragment
ukazujący nędzę Powiśla.
9.
„Lalka" - powieść realistyczna - ukazuje
przekrój przez społeczeństwo. Wskaż przynajmniej trzy cechy Polaków (arystokracji
bądź mieszczaństwa), które Prus krytykuje w „Lalce". Jedną z wad potwierdź
cytatem z analizowanego fragmentu.
10.
Autor,
ukazując destruktywne postawy, które prowadzą do degeneracji
społeczeństwa, zacofania cywilizacyjnego Polski, daje obraz
społeczeństwa marnego, „małego", zmierzającego ku zagładzie. Podaj i
poprzyj cytatem przynajmniej trzy argumenty, które rysują pozytywny sąd o
Anglikach, Francuzach.
11.
„Lalka" jest zatem powieścią o
straconych złudzeniach pozytywistów. Podaj przynajmniej trzy założenia światopoglądu
bądź programu pozytywistów i wyjaśnij je.
12.
Temat
„Lalki" jest następujący: przedstawia naszych polskich
idealistów na tle społecznego rozkładu (B. Prus).
Odwołując się do problematyki powieści, skomentuj krótko to sformułowanie.
13.
Odwołując
się do zagadnienia poruszanego w zadaniu 12. oraz do problematyki powieści,
skomentuj krótko słowa Wokulskiego: Nigdzie nie wejdziemy po tej leżącej
drabinie.
14.
Scharakteryzuj krótko narratora w
analizowanym fragmencie.
15.
W analizowanym tekście pojawia się zarówno
monolog wypowiedziany, jak i monolog wewnętrzny - formy niezwykle często
wykorzystywane w XX-wiecznej literaturze.
Przeanalizuj fragment i zacytuj po jednym przykładzie każdej z tych form wypowiedzi.
16.
Podaj
przynajmniej pięć cech charakteryzujących Wokulskiego, dwie poprzyj
cytatami z analizowanego fragmentu.
17.
W jaki sposób autor tworzy
charakterystykę Wokulskiego, aby czytelnik nie otrzymał precyzyjnego, jednoznacznego i oczywistego oglądu bohatera?
18.
„Lalka" to także dociekliwa
monografia artystyczna wielkiej namiętności (Henryk Markiewicz).
Podaj przynajmniej trzy argumenty, w tym dwa na podstawie analizowanego
fragmentu, że „Lalkę" możemy określić jako powieść psychologiczną.
19.
„Lalka" uważana jest za najdoskonalszy
artystycznie, najgłębszy intelektualnie utwór polskiej
prozy powieściowej, za najbardziej europejską powieść polską[3].
Uzasadnij tę tezę, podając
przynajmniej trzy argumenty.
ZADANIA ROZSZERZONEJ ODPOWIEDZI
20.
Rozwój
społeczeństwa zależy od jakości i rozwoju jednostek. Inaczej wygląda kraj
zamieszkany przez ludność silną, pracowitą i oświeconą. (...)
Im doskonalsza jednostka, tym doskonalsze
społeczeństwo, im szczęśliwsza jednostka, tym szczęśliwsze społeczeństwo i na odwrót[4].
Miejsce i rola jednostki w społeczeństwie według Bolesława
Prusa. Wykorzystaj wnioski z interpretacji podanego fragmentu (możesz
odwołać się także do innych fragmentów „Lalki" bądź do publicystyki
Bolesława Prusa).
21.
Nasz
idealizm ma w powieści trzy typy, cechujące się tym, że każdy z nich goni
za wielkimi dziełami, a nie dba o małe, podczas gdy realista
Szlangbaum, wykonując małe prace, zdobywa kraj - pisze autor, ale
bohater jego powieści Juliusz Ochocki mówi: cywilizacji nie stworzyli ani filistrowie, ani geszefciarze, lecz
właśnie tacy wariaci... Ideały i
marzenia czy realizm i pragmatyzm -
jak żyć? (esej)
22. W
wypracowaniu na temat: Stanisław Wokulski - dekadent, pozytywista, romantyk...?
wykorzystaj wnioski z interpretacji analizowanego fragmentu.
23. Złożoność ludzkiej psychiki i mistrzostwo
psychologicznego portretu. W swoich rozważaniach wykorzystaj wnioski z analizy i
interpretacji utworu B. Prusa.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Źródło: J.Pol, Przed maturą z języka polskiego. Zadania i ćwiczenia. Cz.3. Od pozytywizmu do współczesności. Wydawnictwo Szkolne
PWN, Warszawa 2005, s. 13-20.
[1] T. Bujnicki, Pozytywizm, WSiP,
Warszawa 1995, s. 218.
[2] J.
Bochórz,
Wstęp, w: B. Prus, Lalka, Zakład Narodowy im Ossolińskich,
Wrocław 1991, s. 20.
[3] J. Kulczycka-Saloni, w: Literatura polska. Przewodnik
encyklopedyczny, PWN, Warszawa 1984, t. 1, s. 546
[4]
pisał B. Prus w Szkicu programu w warunkach obecnego
rozwoju społeczeństwa, ale podobne sądy często pojawiają się w jego publicystyce (por. np. Słówko o krytyce
pozytywnej)